wtorek, 29 października 2013

Magic, magic everywhere!

Nowość od Lirene- Magic make-up czyli nawilżający krem zmieniający się w rozświetlający fluid.
Nie będzie to rzetelna recenzja bo użyłam go dziś pierwszy raz, ale efekty są zachęcające.
Tak prezentuje się w opakowaniu, które zdążyłam już upaprać

Poręczna tubka z paskudną czcionką

Opis ze strony lirene.pl: Produkty z serii Magic make-up zawierają zamknięte w kapsułkach magiczne pigmenty koloryzujące, które uwalniają się podczas aplikacji, zmieniając krem we fluid. Wyjątkowo lekka konsystencja sprawia, że krem idealnie wtapia się w skórę, dopasowując się do każdego typu ceru, a zastosowany we fluidzie efekt opalizujący doskonale poprawia koloryt skóry w każdym świetle. Dzięki temu Twoja twarz będzie nie tylko doskonale nawilżona i gładka, ale także zyska piękny, promienny koloryt, bez oznak zmęczenia, nawet do 11 godzin!



Bezpośrednio po wyciśnięciu krem rzeczywiście jest biały

Gdy zacznie się go rozsmarowywać, zmienia kolor

I całkiem ładnie wtapia się w skórę

Krem/fluid ma dosyć tępą konsystencję i trzeba mu poświęcić trochę czasu na dokładne rozsmarowanie, ale warto. Na zdjęciu powyżej nie wygląda to jakoś szałowo ale po starannym nałożeniu na twarz efekt był całkiem fajny. Krycie jest zupełnie przyzwoite, krem nie włazi w pory i spokojnie wytrzymuje deklarowane przez producenta 11 godzin. Dopiero w domu przeczytałam, że ma opalizujący efekt, co mnie trochę zniechęciło- moja twarz sama potrafi się świecić :/. Ale opalizujące drobinki są bardzo subtelne, widać je tylko w mocnym oświetleniu i nie robią z twarzy świątecznej choinki.

Jedyne czego mogę się przyczepić to brzydkie opakowanie z infantylnymi opisami- ograniczyłabym użycie słowa magiczny i zmieniłabym szatę graficzną opakowania. No i może jeszcze ubogi wybór kolorów- są tylko 3. Nie mogę na razie ocenić czy nie będzie zapychał mojej skóry, ale mam nadzieję że nie, bo po pierwszym użyciu jestem bardzo zadowolona. Cena to 29,99zł za 30ml.




poniedziałek, 28 października 2013

Dermena Lash

Pokażę dziś kosmetyk, który stosuję od kilku miesięcy i jestem całkiem zadowolona z jego działania. Dermena Lash to odżywka do rzęs w formie czarnej maskary.
Co obiecuje producent
"Opatentowana substancja czynna pochodzenia witaminowego hamuje wypadanie rzęs, 
poprawiając odżywienie mieszka włosowego. Mascara wzmacnia, wydłuża i zagęszcza rzęsy. Dodatek składników odżywczych i pielęgnujących pochodzenia roślinnego poprawia kondycję rzęs i przywraca im zdrowy wygląd. Prowitamina B5 i kreatyna odbudowują strukturę rzęs, nadają naturalny połysk i utrzymują odpowiedni poziom nawilżenia. Proteiny z ryżu to bogate źródło aminokwasów, regenerujące i wygładzające rzęsy oraz chroniące je przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych. Wyciąg z oleju palmowego odżywiają i uelastyczniają rzęsy. Polimery akrylowe i wosk ryżowy otulają rzęsy na całej długości, sprawiając, 
że stają się one mniej łamliwe." /opis ze strony dermena.pharmena.pl/

Po tej odżywce na pewno nie można spodziewać się spektakularnego wydłużenia rzęs, ale zauważyłam że rzeczywiście znacznie mniej rzęs mi wypada. Ogromnym plusem odżywki jest to, że jest w formie mascary, co oszczędza czas i sprawia, że nie zapominam o jej użyciu. A jak się ta mascara sprawdza?
Całkiem nieźle
Zdjęcie zrobione 10 godzin po pomalowaniu rzęs

Opakowanie i cena: 10ml, koszuje ok 20zł. 


Kiedyś za mocno zakręciłam tusz i nakrętka pękła

Teraz czasem mam z nią problem bo odkręca się nie to co trzeba

Szczoteczka: silikonowa, ładnie rozdziela rzęsy

Działanie: Jako odżywka sprawdza się całkiem nieźle, jako mascara też. Rzęsy są ładnie podkreślone i wydłużone, nawet przy kilku warstwach nie tworzą się musze łapki. Trwałość jest całkiem przyzwoita i dobrze się zmywa. Nie podrażniła mnie, nawet przy szkłach kontaktowych. Po prostu przyzwoita mascara na dzień, która dodatkowo wzmacnia i odżywia rzęsy. Albo jak ktoś woli- dobra odżywka do rzęs, która dodatkowo je wydłuża i podkreśla.





niedziela, 27 października 2013

Apetyczne masełko

Gdy na dworze robi się coraz zimniej i ciemniej chętniej sięgam po kosmetyki o słodkich "spożywczych" zapachach. Moja łazienka pachnie wtedy jak cukiernia- wanilia, kokos, czekolada, karmel, pomarańcza. Masło do ciała Flos Lek idealnie wpisuje się w ten nurt.

Masełko zapakowane w proste, białe opakowanie o pojemności 240ml, kosztuje ok. 20zł.
Po otwarciu czujemy subtelny waniliowy zapach z dodatkiem czekolady, która po pewnym czasie wybija się na pierwszy plan. Masełko ma gęstą, maślaną konsystencję, więc trzeba poświęcić trochę czasu żeby się wchłonęło. 
Widać, że jest gęste

Co obiecuje nam producent?
Znacznie poprawia kondycję skóry, ukrwienie i wygląd. Naturalne oleje słonecznikowy, babassu, masło Shea, oliwa z oliwek zmiękczają i wygładzają, ekstrakt z lilii aksamitnie nawilża i relaksuje. Latem doskonale regeneruje skórę przesuszoną i odwodnioną wskutek intensywnego opalania, zimą wygładza, uelastycznia i zapewnia prawidłowe nawilżenie i natłuszczenie skóry.

- intensywna regeneracja skóry (97% badanych) - zmniejszenie uczucia napięcia i szorstkości (97% badanych) - bardzo dobre nawilżenie skóry (po 5h nawilżenie jest o 60% większe od początkowego) Skóra sprężysta i aksamitna w dotyku, odpowiednio nawilżona i natłuszczona. /informacja ze strony floslek.pl/

Rzeczywiście nawet kilka godzin po użyciu czuć, że skóra jest nawilżona i przyjemnie miękka.
Jedyną wadą masła  jest jego mała wydajność, trzeba naprawdę solidnej porcji kosmetyku żeby posmarować całe ciało.
Masło występuje w kilku różnych wersjach zapachowych: Opuncja Biała Herbata, Mango Marakuja, Arbuz Liczi, Karite Olej Babassu, Acerola Cherry Berry, Truskawka i Poziomka. Ale dla mnie na jesień i zimę jedyną opcją jest Wanilia z Czekoladą :)

I na koniec skład dla ciekawskich:
Aqua, Caprylic/Capric Triglyceride, Dimethicone, Cyclomethicone, Glycerin, Glyceryl Stearate, PEG-100 Stearate, Sodium Acrylate/Sodium Acryloyldimethyl Taurate Copolymer, Isohexadecane, Polysorbate 80, Octyldodecanol, Hydrogenated Polyisobutene, Lanolin Alcohol, Olea Europaea Fruit Oil, Helianthus Annuus Seed Oil, Orbignya Oleifera Seed Oil, Cetyl Alcohol, Butyrospermum Parkii Butter, Parfum, Propylene Glycol, Vanilla Planifolia Fruit Extract, Methylparaben, Propylparaben, Caramel, CI 14700, CI 47005.         
Jak widać naturalne składniki pojawiają się pod koniec listy, masło zawiera też parabeny, co trochę kłóci się z napisem "certyfikat natury". Ale dla mnie w tym przypadku bardziej istotne jest działanie i wrażenia zapachowe, do których nie mam zastrzeżeń.

sobota, 26 października 2013

Pielęgnacja dłoni

Przyszła jesień, niedługo zima czyli ciężki czas dla dłoni. Pokażę czego używam do ich pielęgnacji.

Od lewej
1. The Body Shop Migdałowy Krem do Rąk i Paznokci- przyzwoity krem, szybko się wchłania, ładnie pachnie i nawilża. Nie nadaje się do noszenia w torebce- zakrętka bardzo lubi spadać a czyszczenie torebki wraz z zawartością z kremu to średnia przyjemność. Ten krem kupiłam w zestawie z kremem różanym i z konopii (45zł za 3 tubki po 30ml). O ile ten z konopii był super, radził sobie z mocno przesuszoną skórą to różany był jakąś pomyłką. Wodnisty, wylewający się i pachnący (śmierdzący) jak bułgarskie perfumy.

2. The Body Shop Żel Myjący Kokosowy żel do mycia bez wody, lubię go za intensywny kokosowy zapach i za to, że nie wysusza rąk tak jak inne tego typu produkty. Cena- chyba 10zł w jakiejś promocji.

3. Essence Nail Hardener Pencil czyli odżywka do paznokci w mazaku, jedna z lepszych jakie miałam, paznokcie robią się naprawdę mocniejsze i mniej się rozwarstwiają. Wystarczy raz dziennie pomazać nim paznokcie. Zawiera formaldehyd co dla niektórych może być problemem. Cena- kilka złotych

4. Essence Nail Care Pencil druga odżywka w mazaku, ale tej można używać do paznokci i skórek, jest tłustsza (jeśli jest takie słowo) niż srebrny kolega. Cena- jw.

5. Essence Caring Nail Oil olejek do skórek. Od innych olejków których używałam różni się aplikatorem- nie ma tu pipetki tylko taka końcówka jak w błyszczykach- można nią ładnie rozprowadzić produkt tak gdzie chcemy, bez rozlewania. Używam od czasu do czasu kiedy paznokcie i okolica wymagają poważniejszej interwencji :). Cena- jw.




czwartek, 24 października 2013

Znajdź różnicę

Dziś pokażę dwa podobne (identyczne?) produkty. Jeden drogeryjny a drugi profesjonalny. Chodzi o L'oreal Elseve Eliksir Odżywczy i L'oreal Mythic Oil. Opowieści o tym jak wspaniały jest Mythic Oil słyszałam już dawno, ale jego cena u mojego fryzjera była wysoka, a nie chciałam go kupować z niepewnego źródła. Dlatego skusiłam się na Elseve, ale niedawno dostałam małą butelkeczkę Mythic Oil i postanowiłam je porównać.

1. Opakowanie 
Mythic Oil: plastikowa butelka z pompką i nakrętką o pojemności 125ml lub 45ml
Elseve: Szklana butelka z pompką o pojemności 100ml

Produkt z drogerii prezentuje się znacznie bardziej luksusowo. Mythic Oil sprawdzi się w czasie podróży- plastikowe opakowanie i nakrętka, która zabezpiecza przed przypadkowym naciśnięciem pompki są bardziej praktyczne.

2. Cena i dostępność
Mythic Oil: ok 80zł za 125ml, ok 50zł za 45ml teoretycznie do kupienia jedynie w salonach fryzjerskich, ale w internecie można znaleźć pełno ofert sprzedaży
Elseve: Cena regularna 29,99zł za 100ml, ale teraz w SuperPharmie można go kupić za 19,99zł, dostępny w każdej drogerii

                                                                3. Skład


Składy obu produktów są bardzo podobne, zaczynają się od silikonów. Jeśli zależy nam na składnikach roślinnych/naturalnych to więcej znajdziemy ich w Elseve. Rzeczywiście można się doliczyć 6ciu olejków kwiatowych, a w Mythic Oil znajdziemy tylko olej z awokado i z pestek winogron.

4. Zapach
Oba są całkiem przyjemne, nienachalne, ale zwycięzcą jest Mythic Oil.

5. Działanie
Produkty mają podobną konsystencję i działanie- ułatwiają rozczesywanie i nabłyszczają. Można je stosować zarówno na suche jak i wilgotne włosy. Używając Elseve trzeba być bardziej ostrożnym, bo można uzyskać efekt tłustych włosów.


Podsumowanie
Żaden z tych produktów nie jest niezbędny, zwłaszcza dla posiadaczek krótszych włosów. Na moich, dłuższych fajnie się sprawdza jako "ochraniacz" końcówek. Który polecam? Elseve- oba działają bardzo podobnie, a jeśli nie widać różnicy to po co przepłacać ;).

poniedziałek, 21 października 2013

Niedzielne zakupy

Mimo łądnej pogody spędziłam wczoraj chwilkę w centrum handlowym, a konkretnie w drogeriach.

1. Superpharm
Tu akurat nic nie kupiłam. Interesował mnie nowy podkład Max Factor Whipped Creme ale była tylko pusta półeczka. -30% na podkłady L'oreal mnie nie skusiło.

2. The Body Shop
Chciałam zobaczyć co jest przecenione, bo normalne ceny ich produktów są dla mnie w większości nieproporcjonalnie wysokie do jakości . Kupiłam zestaw z masłem kakaowym: masło do ciała, peeling, żel pod prysznic (250ml) i myjka przeceniony ze 149 zł na 99zł w taki ładnym prezentowym pudełku. Wzięłam tez podkład w kompakcie, o którym myślałam od dłuższego czasu- nowa cena 25zł (zamiast 80zł) znacznie przyspieszyły moją decyzję. Nie powstrzymał mnie nawet brak testerów. Wzięłam najjaśniejszy i pasuje.
Fluid z serii Extra Virgin Minerals też jest przeceniony- kosztuje 45zł. Masła do ciała 35zł zamiast 65. Dostałam też kupon zniżkowy na kosmetyki z serii świątecznej (wanilia, imbir, żurawina) ważny w listopadzie i dający 25% zniżki, ale niestety nie na zestawy tych kosmetyków.



3. Phenome
Do tej pory to miejsce mnie onieśmielało, ale zebrałam się na odwagę i weszłam ;). Chciałam kupić pumeks i rozgrzewający krem do stóp, ale akurat tych produktów nie było. Zamiast tego wzięłam rozgrzewające masło do ciała Tangerine SPA (52zł za 50ml), wypróbowałam je też na miejscu- bardzo przyjemne. Kupiłam też maseczkę łagodząco-kojąca do cery naczynkowej (145zł za 125ml), to akurat będzie prezent, ale może uda mi się kiedyś wypróbować. Dla siebie wzięłam próbkę (sporą!) Bazy zapobiegającej podrażnieniom i zaczerwienieniom, ostatnio czytałam o niej dobre rzeczy na którymś blogu. Jeśli się sprawdzi chętnie kupię. Dołaczyłam też do ich programu lojanościowego- za każde wydane 10zł dostaje się punkty, które potem wymienia się na produkty,a za jednorazowe zakupy za 500zł (co akurat nie jest tam trudne :/) uzyskuje się status VIP i zniżkę 20% na wszystko.

sobota, 19 października 2013

Na bogato!

Trochę się wahałam czy pokazywać zdjęcia lakieru na moich paznokciach, bo ich stan znacznie odbiega od tego co widzę na innych blogach, no ale zaryzykuję :).
Lakier Sally Hansen Xtreme Wear w kolorze Coin Flip. W sam raz na złotą polską jesień.
Kolor starego złota, który pięknie mieni się w świetle. Lakier ma fajny, szeroki pędzelek, maluje się naprawdę łatwo. Jeśli ja daję radę to każdy sobie poradzi :).
Na zdjęciach widoczne dwie warstwy, które dają kompletne krycie, jedna może się sprawdzić jako top na innym kolorze- muszę to przetestować. Lakier ładnie się trzyma przez 4-5dni, szybko schnie, właściwie nie mam żadnych zastrzeżeń. 
Mam za to jeszcze jego dwóch kolegów
Po lewej Mint Sorbet o kremowym wykończeniu- używałam go głownie latem na stopy- bardzo ładny efekt z opaloną skórą. Niestety przy  malowaniu trzeba się trochę namęczyć, bo lubi robić smugi.
I najnowszy w mojej kolekcji Gunmetal- taki metaliczny lekko wyblakły granat, też odrobinę smuży ale nie aż tak jak miętowy.

Lakiery są naprawdę fajne i niedrogie- ostatnio w Hebe kosztowały 10 albo 11zł.

piątek, 18 października 2013

To już jest koniec...



Jakiś czas temu zmienił się trochę
wygląd opakowania, to jeszcze stara
wersja
No i stało się to co nieuniknione :/. Wczoraj wycisnęłam ostatnią kroplę z opakowania Benefit POREfessional. O ile większość produktów tej firmy absolutnie mnie nie podnieca to bez tej bazy nie mogę żyć.
Opis ze strony Sephory: Jedwabisty, półprzezroczysty balsam niezależnie czy zastosowany jako baza pod makijaż czy solo – wygładza, doskonale matuje i na długo ukrywa rozszerzone pory. Jego lekka konsystencja jest beztłuszczowa i bezzapachowa. The POREfessional jest produktem odpowiednim do każdego rodzaju cery.

Dobrze, że tubka jest bardzo miękka
i da się wycisnąć do końca
I co?

I to wszystko prawda! Gdy nie chce mi się nakładać podkładu odrobina Porefessional na nos i brodę (na szczęście tylko tam mam mega widoczne pory) i już twarz wygląda lepiej. Wykończenie rzeczywiście jest jedwabiste. Baza dobrze współpracuje z różnymi podkładami- nie roluje się i nie robi niespodzianek. Jest też wydajna- opakowanie o pojemności 22ml (!) starczyło naprawdę na długo.

Więc w czym problem? W cenie. Jak wszystkie kosmetyki Benefita jest według mnie absurdalnie droga -ok 200zł. Ale ponieważ nie znalazłam godnego następcy (mam p2 pore minimizer i to nie to samo) jakoś to przeboleję- może przeczekam do kolejnych promocji w Sephorze.

A może ktoś zna jakąś inną dobrą bazę zmniejszającą widoczność porów? 








czwartek, 17 października 2013

Nowe nabytki

Weszłam ostatnio do Rossmanna po kostki do toalety. Wyszłam z kostkami i nie tylko...

Od lewej:
1. Lekki krem nawilżający przeciw błyszczeniu Mixa- mój krem na dzień powoli się kończy, więc coś trzeba było kupić. Na razie mogę tylko napisać, że ma przyjemny zapach i szybko się wchłania. Kosztował 15zł

2. Korektor pod oczy z kulką Rival de Loop :)- metalowa kulka bardzo przyjemnie chłodzi, preparat jest wodnisty, trzeba go chwilkę wklepywać palcami. Stopień krycia-słaby/średni. Na pewno nie ukryje dużych cieni pod oczami. Cena ok 10zł

3. Serum regenerujące do ust Eveline- całkiem przyjemna pomadka, ja mam wersję perłową (bardzo subtelna) jest jeszcze zwykła i sensitive. Producent obiecuje, że po 7 dniowej kuracji usta będą piękne, zdrowe itp. Nie do końca w to wierzę,ale spróbuję. Od dziś przez 7 dni do ust będę stosowała tylko tą pomadkę. Ciekawe czy będą jakieś długotrwałe efekty (pewnie nie). Koszt 5,5zł

4. Wibo eyeliner- ostatni raz kupowałam kosmetyki Wibo chyba w gimnazjum ;). Eyeliner skusił mnie ładnym srebrnym kolorem (producent określa go jako stalowy) i ceną- 8zł. Dziś użyłam go pierwszy raz- na razie się trzyma i wygląda całkiem nieźle.

5. Wibo Gel Like lakier do paznokci- kolor nazywa się Mglista Poświata, według mnie to mocno rozbielona cytryna ze złotym shimmerem. Cena 5zł

6. Tołpa Odżywczy balsam-miód do ust- najdroższy z moich zakupów 18zł, na razie czeka aż skończę testować pomadkę z Eveline.

I jeszcze jeden zakup, już nie  Rossmanna
Mydło w płynie z nowej serii Ziaji (Ziaii?)- do wyboru kaszmir, jedwab i olejek arganowy. Ja wybrałam tą pierwszą wersję. W sklepie zapach wydawał się całkiem przyjemny- taki ciepły, otulający- w sam raz na jesień. Niestety pod prysznicem stał się zbyt mocny- mam uczucie jakby ktoś dusił mnie poperfumowanym szalikiem (może nawet kaszmirowym :P ). Ale jak to w Ziaji przynajmniej cena jest przystępna-5,5zł za 500ml, poza tym żel nie wysusza skóry. 

wtorek, 15 października 2013

Wszyscy mają Yankee Candle...

Mam i ja! Oszczędzę czytelnikom (jeśli jacyś są) i sobie kwiecistych opisów zapachów, które przetestowałam. Odbiór zapachów jest kwestią mocno indywidualną, więc jedyną drogą na znalezienie tych ulubionych jest testowanie. Na szczęście cena wosków jest przystępna i nawet jak trafimy na jakiegoś śmierdziela to nie ma dramatu.Woski są bardzo wydajne i naprawdę wystarczy odłamać niewielki kawałek i wrzucić do kominka. A co jeśli ktoś tak jak ja wrzucił całą tartę, a przyszła nowa dostawa i musi już teraz natychmiast wypróbować nowe zapachy? Ostatnio wpadłam na pomysł: papilotka na muffiny!

 Wlewamy płynny wosk, on elegancko zastyga, nic się nie wylewa...
Potem papierek wyrzucamy i znów mamy elegancki kształt gotowy do użytku. Włala :)
















Oprócz wosków YC, miałam też Little Hotties Bomb Cosmetics. I co? I nie polecam- wszystkie miały taki sam zapach (a powinny być różne) i brokat (po co?). Jedyna zaleta to fajny, malutki rozmiar wosku.

poniedziałek, 14 października 2013

Eucerin DermatoClean Żel Oczyszczający do Twarzy

Dziś napiszę trochę więcej o żelu do mycia twarzy, o którym wspominałam w poprzednim poście i spróbuję wytłumaczyć czemu tak się nim zachwycam.
Na początek konkrety

Opakowanie: Wygodne, otwiera się przez naciśnięcie górnej części, otwór jest dosyć mały dzięki czemu nie wylewa się za dużo produktu. Całość zrobiona z przezroczystego plastiku- widać ile nam zostało
Pojemność: 200ml
Konsystencja: Gęsty żel bez zapachu, wystarczy naprawdę niewielka ilość (wielkości groszku) do dokładnego umycia całej twarzy
Cena: Ok 30zł nie jest to bardzo mało, ale żel jest bardzo wydajny i skuteczny

I najważniejsze czyli działanie. Żel polubiłam tak bardzo, ponieważ świetnie zmywa makijaż- także z oczu. Po umyciu nim twarzy użycie płynu do demakijażu jest już tylko formalnością :). Nie trzeba trzeć wacikiem a żel jest na tyle delikatny, że nie podrażnia oczu.
Teraz dowód zdjęciowy:
Przed użyciem: na twarzy podkład, cienie do powiek, 2 warstwy tuszu,
wosk do brwi


         
Po użyciu: ani śladu kosmetyków

Idealne rozwiązanie dla takich leniwców jak ja :).

niedziela, 13 października 2013

Codzienna pielęgnacja twarzy

Pokażę dziś produkty, których aktualnie używam na co dzień do pielęgnacji twarzy (i szyi jak nie o niej nie zapomnę).
Rano tylko myję twarz i nakładam krem, potem zabieram się za makijaż. Troszkę więcej czasu poświęcam na pielęgnację wieczorną, gdzie podstawą jest dokładne umycie twarzy i demakijaż. Potem serum i kremik na noc.

Rano

Żel oczyszczający Eucerin DermatoClean nie będę się tu o nim rozpisywać, bo zasłużył sobie na osobny wpis. Jest rewelacyjny!

Kojący krem nawilżający Eucerin krem do cery naczynkowej, wrażliwej i z trądzikiem różowatym. Dobrze nawilża, jest wydajny, ma praktyczne i higieniczne opakowanie oraz filtr. Producent obiecuje widoczne zmniejszenie zaczerwienienia, czego niestety nie zauważyłam. Jak się skończy będę szukała czegoś lepszego.

Wieczór

Żel do mycia twarzy ten sam.

Mleczko do demakijażu Camomile The Body Shop skusiłam się na nie bo było w promocyjnej cenie (17zł zamiast 30zł). Jest przeciętne i wydaje mi się, że z wodoodpornym makijażem sobie nie poradzi. Plusem jest praktyczne opakowanie. Może kiedyś wypróbuję jakiś inny produkt z tej serii- olejek albo masło (!) do demakijażu.

Serum do twarzy do 35 roku życia. Receptury Agafii uległam modzie na rosyjskie kosmetyk. Serum obiecuje zatrzymanie młodości, nadanie elastyczności, matowości (nie wiem czy jest takie słowo), poza tym zawiera składniki o zabawnych nazwach :) (szczodrak krokoszowaty). Produkt zamknięty jest w buteleczce z ciemnego szkła z pipetą, to rozwiązanie jest niezbyt praktyczne bo serum jest gęste, ma postać kremu i ciężką tą pipetką je wydobyć. Zapach jest bardzo przyjemny, lekko ziołowy ale nienarzucający się. Stosuję serum na noc, nakładam na umytą skórę, chwilkę czekam i smaruję kremem. Używam go od niedawna i spektakularnych efektów jeszcze nie zauważyłam.

A krem, w zależności od dnia, to:

Krem wypełniający zmarszczki Eucerin Hyaluron-Filler na noc przeznaczony jest do skóry po 30. roku życia, ale potrzebowałam czegoś co mocno odżywi moją skórę. Konsystencja jest bogata, gęsta, taka "masełkowa" ale wchłania się szybciutko i nie zapycha. Rano skóra jest ładnie napięta i nawilżona. Zapach kremu jest dosyć intensywny, co może niektórym przeszkadzać, ale mi się podoba. Myślę, że dobrze sprawdzi się zimą, potem zamienię go na coś lżejszego.

I ostatni produkt

Krem z 10% procentowym kwasem migdałowym na noc Pharmaceris ponieważ oprócz naczynek moim problemem są zaskórniki i rozszerzone pory stosuję też produkty, które obiecują zlikwidować te niedoskonałości. Ten krem sprawdza się całkiem dobrze, ale wysusza trochę skórę więc stosuję go na noc co 2-3 dni. Ma też swojego słabszego pięcioprocentowego brata, więc jeśli ktoś nigdy nie stosował produktów z kwasami to warto właśnie od niego zacząć. Producent twierdzi, że można go stosować także latem, pod warunkiem stosowania filtrów. Ja jednak wolę nie ryzykować i używam go jesienią i zimą. Produkt ma dosyć charakterystyczny zapach, który mi trochę przeszkadza.

Uff... to już koniec. 
W następnej notce napiszę więcej o cudownym żelu do mycia twarzy i pokażę efekty jego działania.



sobota, 12 października 2013

Pielęgnacja ust

temat dla mnie istotny, bo spierzchnięte usta mam od zawsze, niezależnie od pory roku. Za każdym razem jak widzę w drogerii nową pomadkę ochronną/ balsam do ust to daję się skusić, bo wierzę, że tym razem efekty będą spektakularne. Niestety nie znalazłam do tej pory preparatu, który okazałby się tym jedynym ;).
Przedstawię tutaj te, których aktualnie używam oraz takie które zawieruszyły się w kosmetyczce.
 Od lewej strony:
1. Emolium Dwufazowy balsam do ust- została mi już tylko jedna faza. Komplet wygląda tak. Jest spakowany w czerwony woreczek i gdy go kupowałam kosztował w SuperPharmie około 30zł. Jak widać na zdjęciu jest już przeterminowany o rok, więc zaraz po sesji zdjęciowej wylądował w koszu.
Moja opinia: trochę problematyczny w stosowaniu- najpierw nakładamy jeden produkt, chwilkę czekamy i dopiero wtedy drugi. Stosowałam zazwyczaj na noc, sprawdzał się dość dobrze, zwłaszcza zimą.
2. Oeparol Pomadka ochronna do ust- nazwyklejsza bezbarwna pomadka, nie wiem ile kosztuje, bo chyba ją dostałam i na pewno sama nie kupię. Czy jest aż tak beznadziejna? Nie, ale nie mogę znieść jej zapachu.
3. Balsam Tisane-tani i dobry, stosuję go na noc i rano widzę, że moje usta są w całkiem dobrej kondycji.
4. Isana Intensiv- kolejny niezły produkt w dobrej cenie. Tą szminkę noszę zawsze w torebce- co zresztą widać po tym jak jest upaprana.
5. L'biotica regenerujący balsam Medic- skusiłam się na niego gdy był w promocji w SuperPharmie. Stosuję od czasu do czasu i nie planuję ponownego zakupu. Balsam zawiera mentol, który daje fajny chłodzący efekt, ale jednak wysusza usta.
6. Nivea Lip Butter Caramel Cream- duży plus za przyjemny, nienarzucający się zapach, duży minus za opakowanie. Moim zdaniem jest dosyć nieproporcjonalne- wyższe o mniejszej średnicy (takie jak na zdjęciu poniżej) sprawdziłoby się lepiej i chyba łatwiej by się je otwierało. Z tym mam duży problem, zwłaszcza gdy mam mokre ręce.

7. I ostatni z mojej kolekcji, na osobnym zdjęciu , ale nie dlatego że jest wyjątkowy, tylko później sobie o nim przypomniałam ;).Wazelina kosmetyczna do ust Flos Lek. Nazwa wyjaśnia wszystko- konsystencja zwykłej wazeliny plus przyjemny czekoladowy zapach. Koszt ok 5 zł.

No i czas na wnioski
Żaden z tych produktów nie zdziała cudów. Kluczem do gładkich ust jest ich systematyczne natłuszczanie, a to czy robi się to produktem za 5zł czy 50, ma mniejsze znaczenie. Ja dodatkowo 2 razy w tygodniu robię peeling- najczęściej szczoteczką do zębów lub po prostu ręcznikiem. Kupowanie specjalnych peelingów do ust jest dla mnie wyrzucaniem kasy.




Pierwszy post

Muszę przyznać, że mam troszkę tremy zaczynając bloga i pisząc ten post. Dlaczego?
-bo jest już strasznie dużo blogów kosmetycznych
-bo nie jestem żadnym ekspertem, tylko dziewczyną która lubi kosmetyki
-bo nie mam super-wypasionej lustrzanki, która robi super-wypasione zdjęcia
-nie ma budżetu, który pozawala na wykupienie całej Sephory i Douglasa

Więc po co w ogóle zaczynać?
-lubię pisać o kosmetykach, do tej pory robiłam to na wizażu a tu mogę mieć wszystko w jednym miejscu
-wierzę, że jednak kogoś może zainteresować moja opinia
-będę przedstawiać tu kosmetyki, które według mnie są naprawdę warte uwagi i przestrzegać przed wyrzucaniem pieniędzy, skupię się głównie na markach drogeryjnych ale czasem pojawi się też coś droższego i wartego uwagi

Teraz troszkę o mnie:
mam 26 lat, cerę mieszaną i naczynkową- zaskórniki na nosie i brodzie, czasem wyskoczy jakaś krosta, no i rozszerzone naczynka, też głównie na nosie, karnację mam jasną, a włosy długie

po pracy lubię: czytać książki, spacerować z psem, czasem biegać, gotować, słuchać muzyki, chodzić na koncerty a najlepiej mi wychodzi robienie bałaganu gdziekolwiek się pojawię ;)