środa, 10 września 2014

♥ Sephora ♥

To będzie post pochwalny :).
Zrobiłam zakupy w sklepie online Sephory- skusiła mnie niższa cena podkładu Smashbox Liquid Halo, do tego dołożyłam zapach Issey Miyake Pleats Please i parę drobiazgów- w sumie zapłaciłam około 320zł. Miło zaskoczyło mnie, że w paczce oprócz zamówionych produktów znalazłam całkiem duże różowe pudełko.
A jeszcze milej zrobiło się, jak je otworzyłam :).
W pudełku znalazłam spore próbki zapachów: Calvin Klein Endless Euphoria (15ml), Marc Jacobs Dot (4ml), Tous Sensual (4ml), Chloe Chloe (4ml).

Mini szminkę Le Rouge Givenchy w kolorze 202 Rose Dressing- chłodny, brudny róż.

Żel do demakijażu (świetny- pisałam o nim TU), żel pod prysznic i próbkę Porefessional Benefit.

No i samoopalacz w piance.


Wiadomo, że każdy lubi dostawać prezenty, więc Sephora ma u mnie dużego plusa :).





piątek, 5 września 2014

Powrót.

Dawno mnie tu nie było, ale wracam :). W ciągu ostatnich tygodni przytłoczyła mnie ilość zajęć, a że ograniczyłam zakupy kosmetyczne to nie bardzo miałam co tu pokazywać.
Dziś recenzja bazy przedłużającej trwałość podkładu Benefit Stay Flawless, którą pokazywałam TU.
O ile po pierwszym użyciu byłam zadowolona to po dłuższym testowaniu zmieniam zdanie.
Niestety baza dobrze sprawdza się tylko z niektórymi podkładami, w przypadku innych wręcz przyspiesza ich znikanie z twarzy. Niestety tak dzieje się w przypadku podkładu Pharmaceris, którego obecnie używam- znacznie lepiej trzyma się nałożony na krem na dzień niż na krem za dzień+bazę. Drugi istotny minus to pogorszenie stanu mojej cery. Zauważyłam, że po kilku dniach stosowania jej pod rząd na policzkach pojawiły się drobne krostki, które teraz nie chcą zniknąć.
Póki co bazę stosuję na powieki i tutaj sprawdza się całkiem nieźle, ale nie po to ją kupilam :/.
To co ciągle mi się podoba to urocze opakowanie. Forma sztyftu jest wygodna ale średnio higieniczna.
Bazy nie polecam, myślę że można znaleźć lepsze i tańsze. Skoro już ją mam to pewnie popróbuję jak zachowuje się z innymi podkładami, ale liczyłam na lepszy produkt.

piątek, 15 sierpnia 2014

Słodko

W kosmetykach oprócz ich działania bardzo ważny jest zapach i co się z tym wiąże przyjemność stosowania Nie raz zdarzyło mi się odstawić jakiś produkt dlatego, że zapach mi nie odpowiadał. Najbardziej lubię te słodkie- kokos, czekolada, karmel, ale owocowych też nie skreślam ;). Kilka słodkich produktów, które ostatnio używam.


Na początek kosmetyki do mycia:

Greenland Milky Shower Foam- pianka pod prysznic, mój pierwszy produkt tej firmy, skusiła mnie promocja w Hebe-pianka kosztowała ok 6zł. Ma gęstą konsystencję (trochę jak bita śmietana) dobrze się rozprowadza i nie wysusza skóry. Zdarzyło mi się jej użyć zamiast pianki do golenia- daje radę. Zapach chyba najmniej słodki z prezentowanych tu produktów- kokos przełamany jest świeżością limonki. Całość dość delikatna ale wyraźnie wyczuwalna. Polecam jeśli znudziły Wam się zwykłe żele pod prysznic.

Aquolina Bath Shower Cream- żel pod prysznic kupiony razem z poprzednią pianką, też bardzo przeceniony. Zapach czekolada ze śmietanką, czyli bardziej słodko się już nie da ;). Użyłam kilka razy, ale chyba poczeka na zimowe wieczory- wtedy będzie idealny. Jedyne co mi się nie podoba, ale to kolor- jest taki brązowo zielonkawy. Na stronie producenta ta wersja jest jasnobrązowa- jak mleczna czekolada. Nie wiem z czego to wynika, nie jest przeterminowany. Zawsze można zamknąć oczy i skupić się na zapachu :).
Balea Szampon do Codziennego Stosowania- najzwyklejszy szampon do częstego stosowania, dobrze myje, nie wysusza włosów, nie wiem jak z ich rozczesywaniem po samym umyciu, bo zawsze używam odżywki Przede wszystkim pachnie wanilią- trochę żałuję, że zapach nie utrzymuje się dłużej na włosach.

I na koniec smarowidła
Balea Mleczko do Ciała Malina i Trawa Cytrynowa- lekkie nawilżające mleczko o intensywnym malinowym zapachu z prawie niewyczuwalną nutą trawy cytrynowej. Mleczko nieźle sprawdza się w przypadku skóry normalnej- z przesuszoną chyba sobie nie poradzi. Wchłania się szybko.

Perfecta Spa Masło do ciała Lody Melba- gęste masło (ale nie aż tak jak te z The Body Shop) w apetycznym opakowaniu Zapach bardzo mi się podoba- jest bardzo słodki i trochę chemiczny, ale to mi nie przeszkadza. Masło stosuję na noc, bo zostawia na skórze tłustą warstewkę. Sprawdza się dość dobrze i chętnie wypróbuję Creme Brulee (mój ulubiony deser ;) i Trufle Czekoladowe z tej serii.



niedziela, 10 sierpnia 2014

Wakacyjnie

Dwa produkty, które świetnie sprawdziły się w czasie (za krótkich) wakacji. Wiadomo, że kosmetyki z filtrem to podstawa, ale ważna jest też pielęgnacja po opalaniu.
Iwostin emulsja regenerująca po opalaniu- stosowałam codziennie po powrocie z plaży. Jej zadanie to złagodzenie skutków zbyt długiego opalania i nawilżenie skóry. Dodatkowo ma dość przyjemny efekt chłodzący. Konsystencja jest lekka żelowo-kremowa, wchłania się dosyć szybko i daje uczucie nawilżenia.
Jest bezzapachowa. Opakowanie to wygodna tuba o pojemności 150ml, emulsja jest wydajna i jedno opakowanie wystarczy na kilka wyjazdów.


Drugi produkt to suchy olejek do ciała Yves Rocher Monoi de Tahiti. Kupuję go (to już chyba 3 opakowanie) przede wszystkim ze względu na zapach, od którego jestem uzależniona ;). Olejku używałam na włosy przed wyjściem na plażę, żeby zabezpieczyć je przed słońcem i morską wodą, i do ciała po powrocie z plażowania.Plusem jest wygodna, plastikowa butelka z atomizerem. Olejek natłuszcza skórę i przede wszystkim obłędnie pachnie :). To na pewno nie jest ostatnie opakowanie ;). Jeśli ktoś lubi ten zapach ale drażnią go olejki to z tej serii można jeszcze kupić żel pod prysznic, mgiełkę do ciała i wodę toaletową.

czwartek, 31 lipca 2014

Zakupy

Kilka nowości z ostatnich dni. Wykorzystałam  15% zniżkę w Sephorze na wszystkie produkty i promocję na wybrane kosmetyki w The Body Shop.
Skusiłam się na zestawm kosmetyków Herborist, bazę Benefit i grejpfrutową mgiełkę do ciała.

 Kosmetyków firmy Herborist nigdy nie używałam, zestaw zawiera krem na dzień (15ml), krem pod oczy (5ml) i dwie maseczki czarną i białą (30ml). Używa się ich jedna po drugiej- najpierw czarna oczyszczająca twarz a następnie biała. Cena zestawu-95zł, dostępny tylko w Sephorze.
Benefit Stay Flawless czyli baza pod podkład przedłużająca jego trwałość do 15 godzin. Baza jest w sztyfcie co przyspiesza nakładanie. Użyłam jej dziś po raz pierwszy i dobrze sprawdziła się w upale- podkład nie spłynął ze mnie przez 10 godzin. Nie jest to produkt który będę stosować codziennie- pewnie zostawię go sobie na imprezy i bardzo upalne dni. Do kupienia w Sephorze za 60zł (cena regularna to 155zł- przegięcie).


I na koniec orzeźwiająca mgiełka do ciała obecnie do kupienia za 30zł (cena regularna to chyba 49zł). Grepfrut dołączy do Moringi, która już mi się kończy. Trwałość zapachu nie jest imponująca, ale w końcu to tylko mgiełka- używam jej parę razy dziennie. Nie wykluczone, że wrócę po kolejne zapachy :).

środa, 23 lipca 2014

Dobre i tanie/niedobre i tanie.

Dziś kosmetyki z Biedronki. Dwa udane i jeden, który jest całkowitą pomyłką.
Zacznę od tych dobrych ;).
1)Tusz do rzęs
Kolorowe tusze do rzęs są czymś czego używam sporadycznie, przede wszystkim latem. Ten zaskoczył mnie intensywnym kolorem na rzęsach (co nie zawsze się udaje nawet "lepszym" tuszom) i trwałością. Silikonowa szczoteczka dobrze rozczesuje rzęsy, nie ma obawy o zlepianie, a kolor jest naprawę intensywny. Jeśli uda wam się go jeszcze dorwać to polecam. Cena 9zł.
2) Odżywka do paznokci
Tu skusiło mnie przede wszystkim opakowanie. Nie zawsze chce mi się cierpliwie wcierać olejek do skórek. Ten zaopatrzony jest w pędzelek- po przekręceniu wydobywa się kosmetyk i możemy go szybko nałożyć.
Wg producenta zawiera olejek z migdałów, cynamonu i kurkumy. Pachnie dosyć przyjemnie. Cena 9zł.
3)Zestaw cieni do powiek w sztyfcie 20zł
Cienie niestety okazały się nieudanym zakupem-  kolory są mało intensywne, mają pełno świecących drobinek, które nie chcą się zmyć nawet jak kolor już zejdzie.


Liczyłam na to, że niebieskiego i fioletowego będzie dało się używać jako eyelinera, żółty od razu spisałam na straty ;), różowi dałam szansę na ustach- ale wyglądało to fatalnie, bardzo się rolował i odpadał całymi płatami. 


niedziela, 13 lipca 2014

Honeymania The Body Shop

Mam problem z Body Shop'em. Uważam, że większość kosmetyków nie jest warta swojej regularnej ceny, ale zawsze jak tam wchodzę mój rozsądek przegrywa ;). Tym razem obyło się bez wyrzutów sumienia, bo zestaw Honeymania dostałam w prezencie.
Przede wszystkim byłam ciekawa zapachu kosmetyków z tej serii. Nie zawiodłam się, zapach jest ciepły, subtelny z wyczuwalną, ale nie dominującą nutą miodu.
Po użyciu masła do ciała zapach długo utrzymuje się na skórze. Skóra jest także nawilżona i przyjemnie miękka przez dłuższy czas. Masło mimo swojej bogatej konsystencji szybko się wchłania.
Gorzej jest z peelingiem do ciała, który jest bardzo zbity-nałożenie go nie jest łatwe. Drobinki ścierające są bardzo małe i delikatne i jest ich mało. Po nałożeniu na wilgotną skórę, w ogóle nie czuć, że to peeling. A po nałożeniu na suchą nie da się go rozsmarować, bo jest strasznie gęsty. Może sprawdzi się to u osób z wrażliwą skórą, ale ja w ogóle nie czuję ścierania :/.



Dałam mu już kilka szans, ale nie mam na tyle cierpliwości żeby się z nim męczyć. Zdecydowanie wolę BodyShopowe peelingi o galaretkowatej konsystencji (ale i tak zwycięża Organic Shop).
W skład zestawu wchodzi też żel pod prysznic i mydełko w kostce- oba pachną ładnie, nie wysuszają- ciężko wymagać czegoś więcej od tych produktów :).
Jeśli jeszcze kiedyś skuszę się na coś z tej serii to raczej na masło do ciała.



czwartek, 10 lipca 2014

Cetaphil Dermakontrol krem nawilżająco-matujący

Cetaphilu do mycia, chyba nie trzeba nikomu przedstawiać. Ostatnio pojawiły się 2 nowe produkty przeznaczone do cery trądzikowej- pianka do mycia i krem nawilżająco-matujący.
Od miesiąca używam kremu i jestem z niego zadowolona. Ogromnym plusem jest SPF 30- dzięki temu krem jest idealny na lato, bo oszczędza mi nakładania kolejnej warstwy czyli filtra. Początkowo obawiałam się, czy nie będzie zapychał porów. Na szczęście jest delikatny i skóra może swobodnie oddychać ;).  Jeśli chodzi o matowienie (nie wiem czy jest takie słowo) cery, to nie jest źle. Na krem nakładam podkład i puder bambusowy- skóra nie świeci się przez ok 5 godzin, co przy takiej pogodzie jest całkiem niezłym wynikiem.
Krem  dobrze współpracuje z podkładem- nic się nie roluje.
Krem ma całkiem estetyczne opakowanie typu airless z pompką (kolejny plus) o ogromnej pojemności- 118ml- starczy mi chyba na wiele miesięcy. Cena to ok 50zł- nie całkiem mało, ale ilość kremu którą dostajemy jest naprawdę duża.
Polecam, szczególnie na lato nie tylko do cery trądzikowej.

wtorek, 1 lipca 2014

Wyprzedaż w Sephorze

Weszłam dziś przez przypadek do Sephory. I wyszłam z niej uboższa :/. A wszystko przez wyprzedaż.
Moje zakupy:

1) Podróżne opakowanie świetnego żelu do demkijażu. Pisałam o nim TU. Opakowanie 50ml kosztuje teraz 6,9zł. Warto wypróbować!
2) Róż Sephora Artist's Blush- 26zł. Jeszcze nie stosowałam na twarzy, ale wydaje się dobrze napigmentowany i nie ma żadnych błyszczących drobinek. Dołączony do opakowania pędzelek nie nadaje się do niczego, ale to akurat żadna niespodzianka.
3) Benefit They're Real- wersja miniaturowa tuszu za ok 25zł. Jak dla mnie wszystkie mascary powinny być produkowane w mini wersjach- nie byłoby problemu z wysychającym tuszem i realny stałaby się zalecany przez producenta  czas używania, czyli 6 miesięcy.
4) Givenchy Dahlia Noir L'Eau- to już całkowity spontan. Zazwyczaj zakup perfum planuję, chodzę, wącham i szukam odpowiedniego zapachu. Ten zaintrygował mnie na tyle, że kupiłam od razu.

środa, 25 czerwca 2014

Nowości od Ziai

Lubię kosmetyki firmy Ziaja bo są dobre i tanie.  A nawet jak nie są dobre, to nie żal wyrzucić bo są tanie ;).
Nowa seria czyli Oczyszczanie- liście manuka wydaje się czymś w sam raz dla mojej cery. Kupiłam tonik zwężający pory i zestaw: pasta do głębokiego oczyszczania+krem mikrozłuszczający na noc z kwasem migdałowym.
Krem pozostawię sobie na jesień. Wczoraj pierwszy raz użyłam pasty i wydaje mi się, że zdetronizuje Mikrodermabrazję z The Body Shop. W gęstej białej paście są bardzo drobne i bardzo ostre drobinki, które świetnie oczyszczają ale nie podrażniają skóry twarzy.
Tonik zamknięty jest w butelce z atomizerem, który tworzy bardzo przyjemną mgiełkę. Wg zaleceń producenta powinno się go nanieść na twarz wacikiem, ale łatwiej jest po prostu napsikać tonik na twarz i zetrzeć. Cena toniku to 7,9zł.
Oprócz tego w skał serii wchodzą:
-reduktor zmian potrądzikowych
-krem nawilżający korygująco-ściągający
-żel myjący
-żel oczyszczający z peelingiem


niedziela, 22 czerwca 2014

Maski do włosów

Muszę zacząć od przyznania się do winy: fryzjera odwiedzam zdecydowanie za rzadko- 2, maksymalnie 3 razy w roku. Wiem, że końcówki powinno się podcinać częściej, ale po prostu mi się nie chce. Za to jak już się wybiorę to oprócz obcinania funduję moim włosom rytuał Kerastase (polecam!). Ale dziś chciałam pokazać maski do włosów, które stosuję regularnie po każdym myciu. Przetestowałam już wiele, nie znalazłam jeszcze ideału. Od maski nie wymagam wiele- ma sprawić, że włosy nie będą się plątać i będą ładnie błyszczeć. Maskę nakładam zawsze na włosy na wysokości uszu i poniżej, nigdy na skórę głowy, bo nie chcę obciążać i tak już przetłuszczających się włosów.
3 produkty, których ostatnio używam:

Balsam Tybetański Objętość i Siła Planeta Organica już skończyłam, a właściwie przemęczyłam. Opakowanie z pompką w tym wypadku sprawdziło się średnio, bo żeby wydobyć odpowiednią ilość trzeba się było mocno napompować. Balsam ma dość intensywny zapach, który utrzymuje się na włosach nawet do dwóch dni i na pewno nie każdemu będzie odpowiadał.

Nie mogę ocenić do końca jego działania, bo tak jak pisałam wcześniej nie nakładałam go na skórę głowy. Ale ułatwiał rozczesywanie, nie zauważyłam żeby dodał objętości. 280ml kosztuje ok 19zł.
Ponownie go nie kupię, ale w kolejce do wypróbowania czeka już balsam z serii Africa z olejem arganowym.

Kolejny produkt to maska Essence Ultime Diamond Color stworzona specjalnie dla mnie przez Claudię Schiffer ;). Niestety Claudia trochę mnie zawiodła. Maska jest baaaardzo gęsta- jak masło do ciała, co utrudnia równomierne rozprowadzenie. Przeszkadza mi też zapach, intensywny, duszący, taki "starobabciny".


Jakoś ją do końca zużyję, ale więcej nie kupię. Jeśli chodzi o działanie to nie jest źle, jak już się namęczymy z jej rozprowadzeniem. Włosy są miękkie, ładnie błyszczą.
I na koniec najnowszy nabytek, który ze względu na swoją pojemność (1000ml) pozostanie ze mną na długo ;). Kupiony w Hebe, chyba za 9 zł.
Maska nieznanej mi firmy z proteinami mleka. Tu zapach nie przeszkadza- jest taki słodko mleczny i szybko znika z włosów. Konsystencja też odpowiednia- nie za rzadka i nie za gęsta.


Do efektów właściwie też nie można się przyczepić- włosy nie są splątane ani obciążone, za to ładnie błyszczą. Znalazłam też dla maski dodatkowe zastosowanie- dobrze się sprawdza zamiast żelu do golenia ;).
Z tych trzech produktów mogę polecić właściwie tylko ten trzeci. Chociaż myślę, że Balsam Tybetański mógłby się sprawdzić u posiadaczek cieńszych i krótszych włosów.

niedziela, 15 czerwca 2014

Maybelline Lasting Drama Pen Gel Liner, czyli Benefit jednak nie pierwszy na świecie

Ostatnio Benefit wypuścił (chociaż nie jestem pewna czy u nas jest już dostępny) "pierwszy na świecie otulający rzęsy /urocze określenie;)/" eyliner we flamstrze czyli They're real push-up liner- cena 119zł. Nie widziałam go na żywo, ale po tym co zobaczyłam na zdjęciach i filmikach zaczęłam mieć duże wątpliwości, czy to na pewno taki przełomowy produkt. Czemu?
Kiedyś kupiłam eyliner Maybelline, nie dostępny w Polsce, który wydaje się dziwnie podobny, tylko kosztuje 15zł. Ma gumową, skośną koncówkę z wąską szczeliną, z której wychodzi kosmetyk.



Czy łatwo robi się nim kreskę? To zależy od doświadczenia. Na pewno nie można liczyć na to, że wykona całą pracę za nas. Dla mnie posługiwanie się nim jest porównywalne do skośnego pędzelka do eylinera. Jego główną zaletą jest trwałość i to, że nie odbija się na powiece- z wieloma kredkami mam ten problem.
Na zdjęciu poniżej eyliner po dwukrotnym myciu ręki wodą z mydłem- trzyma się mocno. Dopiero masło do demakijażu go pokonało.


Czy jest to produkt przełomowy? Chyba nie- jeśli macie wprawę w robieniu kresek innymi produktami to ten niewiele zmieni, ale dzięki trwałości dobrze sprawdzi się, zwłaszcza w czasie wakacyjnych upałów.
No i chyba lepiej wydać 15zł niż 119zł ;).

niedziela, 8 czerwca 2014

Pharmacerisowa porażka

Lubię kosmetyki Pharmaceris-  podkłady, szampony, pianki do mycia, peeling enzymatyczny ale niestety o kremie tonującym nie mogę napisać nic dobrego.
Opakowanie jest przeciętne, najbardziej przeszkadza w nim dość duży otwór przez który wylewa się za dużo kremu.


Ale prawdziwym problemem jest konsystencja i kolor. Krem ma tępą, gumowatą konsystencję, na twarzy błyskawicznie zasycha i nie daje się porządnie rozprowadzić zostawiając plamy.


Odcień który mam czyli 201 Natural na skórze robi się ziemisto zielonkawy (zdjęcia tego nie oddają) 
 i nadaje wygląd mocno niezdrowy :/. Nie wiem  co chodzi, wielokrotnie próbowałam użyć tego kremu, ale za każdym razem musiałam go zmyć z twarzy, bo efekt był fatalny.
Podsumowując- podkłady Pharmaceris polecam, od kremu tonującego trzymajcie się z daleka.